piątek, 28 marca 2014

dwóch takich

Goście ze Stolicy przyjechali.
Jak goście, to i ciasto. Jak ciasto, to i kawa...
Alkohol? niestety nie... to nie taka wizyta.


Plotki, ploteczki, nowinki z budowy/remontują się chłopaki. W budowlańców się bawią :D
Nagle zegar krzyczy nie ubłaganie, że czas się skończył.
Dobrze, że to nie randkowe party 5-cio minutowe, bo jeszcze kasy by zabrakło.
Ludzie, to ciekawe stworzenia. Nawet po długim niewidzeniu, po miesięcznym nie dzwonieniu,
gdy tylko się spotkają, nie ma czasu na pałzy. Oddech, to strata czasu, gdy tyle tematów do opracowania.

Dobrze, że szybko gadam oraz że z Maciejami naszymi dogadujemy się bezbłędnie.
Czasem nawet nic nie mówiąc potrafimy doprowadzić się do łez. Ale tych radosnych.
Tak naprawdę chyba nigdy nie beczałam przez Maciejów naszych?!
Czyżby to byli jedyni mężczyźni na świecie, co nie sprawiają przykrości kobiecie?
Czy takie istoty naprawdę istnieją na naszej planecie?
Czy to sen, czy też jawa?
No w końcu widzę ich, dotykam, słyszę....
Tak naprawdę, to jedyna ich wadą, to fakt, że do stolicy cholernej mi się wyprowadzili.
Chociaż czy to wada? Dzięki temu przynajmniej z musu tam zajeżdżam.
Dzięki nim zdobywam informacje o najnowszych trendach, nowościach w świecie gadżetów...
Ikeę kochaną nawiedzę i opróżnię swój portfel boleśnie.
Gdyby nie oni nie wiedziałabym czy można jeszcze mówić Dżezi, Fresh a może Trendi...

W sumie, to nie mogę się do niczego przyczepić.
No może tylko na brak czasu i ciągły niedosyt.


Moje Maciejki kochane... od lat dwudziestu paru w mym życiu... ;)
Moje Macieje...
co księżyca nie ukradli, jedynie me serce.





dekoracje do zdjęć znajdziecie tu: FOTObox
oraz na youtube.com/user/KolorowankaArt


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz